wtorek, 8 marca 2016

Styczniowo-lutowe ABC

"Największym dowodem zaufania jest powierzenie komuś swojej czekolady."

PODSUMOWANIE:

Przeczytane pozycje:

Anelim:
Styczeń:
*Tokyo Ghoul 3 - Sui Ishida
*Tokyo Ghoul 4 - j.w.
*Tokyo Ghoul 5 - j.w.
*Silmarillion - J. R. R. Tolkien (po raz drugi!)
+ niezliczona ilość najróżniejszych podręczników do polskiego (tak, wiem, oszałamiający wynik, nawet z konkursowymi książkami się nie uporałam)
Luty:

*Pendragon: Zaginione miasto Faar - D. J. MacHale
*Aplikacja - Lauren Miller
*Mały Książę - Antoine Saint-Exupery (po raz drugi)

Caxi:(łącznie)
+ Bransoletka z kości - Kevin Crossley-Holland
+ Mój Adam - Ewa Nowak
+ Drużyna pierścienia - J. R. R. Tolkien
+ Pierwszy dzień wolności - Leon Kruczkowski
+ Jedynaczka (po raz drugi) - Andrzej Klawitter
+ Mały książę (po raz drugi) - Antoine Saint-Exupery

Napisane na bloga:

Anelim:
Styczeń: pomińmy to chwilą milczenia.
Luty:
*W krainie snów: Ten przyjemny lęk cz. 1

Caxi:
Bezwiednie cz. 2


Ilość wszystkich komentarzy: 24


ULUBIEŃCY:

1. Jedzenie

Anelim: nie wiem co dać. Dam masło *.*. Masło miłością, życiem i historią ❤
A z lutego to serki. Jogurty w sensie. Najrozmaitsze i pyszne! Np.: 7 zbóż ze śliwką... Mniam! *..*


Caxi: Czekolada mleczna na gorąco o smaku karmelowym (w pijalni czekolady Mont Blanc w Wiśle) oraz... to cudo!
Niby to Anelim ma świra na punkcie mięty, a jednak...


2. Ubrania

Anelim: czarne, wiązane buty a'la glany z CCC. Kompletnie nie wiem, czemu nie dałam ich już w grudniowym ABC (a no ta, była spódniczka...). Są prześliczne, bardzo wygodne i pasują do mojego (nowego) stylu. Cóż tu jeszcze napisać? Po prostu zwyczajnie mi się podobają XD.

Caxi: Czarny sweter, ja nie mogę żyć bez czarnych swetrów :)

3. Kosmetyki

Anelim:
*Biały lakier. Obojętnie jaki, czy ten mój stary firmy SENSIQUE, którego używałam przez większość miesiąca, czy niedawno zakupiony, "szybkoschnący" marki Rimmel, który ekspedientka w Naturze wręczyła mi, informując, iż w tej drogerii serio dobrego lakieru nie kupię... Oba są dość kiepskie, ale ze względu na postanowienie i nurt (nevermind) maluję nimi paznokcie cały czas i lądują na szczytnym miejscu ulubieńców. Poza tym zdarzyło się, że umalowałam dość nieźle i wyglądały całkiem, całkiem XD.
*Żel pod prysznic "Senses - Orchidea i Malina" marki Avon. Uwielbiam zapach orchidei i używam we wszystkich możliwych kosmetykach. A z owocową, słodką nutą maliny jest wprost świetny.

Caxi: Mam pustkę w głowie.

(A: CO?! CAXI nie napisała NIC w KOSMETYKACH?!)

4. Muzyka

Anelim: zdecydowanie japońska. Tylko teraz myślę, które utwory.... Ogółem zakochałam się w soundtracku z Angel Beats! oraz w pewnym coverze... O, tak, to jest cudne! No cóż, czyli znowu będzie Unravel...
1. Unravel All Character Singing
2. Soundtrack z Angel Beats
Luty zaś zaowocował masą najróżniejszych piosenek, które pokochałam. Miałam trochę wolnego czasu i jak to ja, trwoniłam go na oglądanie amv, więc...

3. Lauren Aquillina - King (a według mnie najlepsze w amv z Hotarubi <3)
4. Starset - My demons
5. Attack on Titan Opening 1 (jest również pełna wersja *.*)



Caxi: Red Already over. To jedna z najsmutniejszych piosenek jakie znam.

5. Filmy

Anelim: 

1. Ostatni Mohikanin. Zakochałam się zarówno w fabule, bohaterach, jak i w muzyce. Może wiecie, a może nie, że miałam kiedyś totalnego świra na punkcie Indian i Dzikiego Zachodu. Teraz, gdy, słuchając muzyki, trafiłam na "Promentory" postanowiłam to odświeżyć i obejrzeć jeden z klasyków kina. Nie zawiodłam się. Nawalanka, krew, bohaterstwo, romans i piękna sceneria... Raj dla moich oczu i serca *.* Ale jak ktoś jest wrażliwy to nie polecam, występują brutalne sceny.
(to tyle z właściwych filmów XD)
2. Doctor Quinn. Jest to dość stary serial (lata 90.) również nawiązujący do tematyki Ameryki Północnej XIXw. Moja mama oglądała go w młodości i tak też na niego trafiłam - poleciła mi go. I muszę przyznać, że jest świetny. Opowiada o młodej lekarce (Tak! Kobiecie lekarz!), która mimo wielu przeciwności (w tych czasach kobiety dopiero zaczynały walczyć o swoje prawa i wykonywanie przez nie jakiegokolwiek konkretnego zawodu nadal było skandaliczne i źle traktowane) skończyła medycynę i postanowiła zostać doktorem. W poszukiwaniu ludzi, którzy by to zaakceptowali wyjechała do przygranicznego miasteczka i.... Przekonajcie się sami. Od siebie powiem tylko, że serial jest świetny i niesie genialny przekaz ;)
3. Angel Beats! (jasne, że bez kolejnego anime nie mogłoby się obyć). Tym razem wzięłam się za coś lżejszego i postawiłam na filozoficzną historię o czyśćcu, przetykaną dużą ilością strzelaniny i romansu. Zakochałam się! Jest to taki rodzaj sztuki, który jednocześnie śmieszy i smuci, wyciska łzy i bawi do rozpuku, niesie przemyślenia i skłania do zastanowień. Owszem ma błędy (pisałam o tym w recenzji), ale jest tak cudny....

"Już nie rozumiem... Wy się kochacie, czy nienawidzicie?"

Naprawdę. Kiedy znajdziecie wolny czas siądźcie przed komputerem i obejrzyjcie Angel Beats! Warto. Serio.
No i... HINATA!!!!❤ (nie, wcale nie wpadłam w kolejną obsesję...)





A teraz luty. Wiecie, to był zły pomysł, łączyć dwa miesiące. Z moją masą smaczków ten post będzie mega długi!

4. Death Note - to anime... jest genialne. Ale że jako piszę to przy niemal wszystkich dodam coś innego. Jest realniejsze. Nie mam na myśli fabuły - nie istnieje przecież żaden notatnik śmierci itp. Ale...jeśli nie miało się styczności z anime, warto zacząć właśnie od tego. Moim zdaniem.
No i jak zwykle w tych, które oglądam rozwala mózg, wciąga, ma epicką końcówkę, etc...


5. Attack on Titan - czyli w oryginale Shingeki no Kyojin.... Nawet nie wiem co napisać. Gdybyście pogadali z Caxi lub panną M... Naprawdę podziwiam je i jestem im wdzięczna za cierpliwość.  Oszalałam na punkcie tego anime. Rozdarło mi serce i rozwaliło mózg, wywróciło świat do góry nogami...nawet bardziej niż Tokyo Ghoul. Calutkie dwa dni jedyne co robiłam to oglądałam je po skończeniu odcinka, włączając następny, przerywając jedynie na jedzenie, sen i toaletę. Potem zadumiona końcówką zerknęłam na drugi sezon...i zobaczyłam, że wychodzi w październiku! Świat się skończył, nie miałam po co żyć, darłam się wniebogłosy. Doprawdy nie wiem, jak Caxi i panna M. to wytrzymały. Chyba po prostu nie słuchały XD.
Nie chcę pisać wszystkiego, co ciśnie mi się na język, żeby nie przedłużać tego i tak ogromnego posta, poza tym przecież będę to recenzować... Ale ogłaszam wszem i wobec, że to najlepsze anime, jakie oglądałam. Pobiło Tokyo Ghoul. Jest niezaprzeczalnie cudowne, zapierające dech w piersiach i niepowtarzalne, prawie doskonałe...

Kocham je ❤ (czy ja tak nie piszę o wszystkich seriach XD?)
I... Levi...

❤❤


Oglądałam tę scenę 4 razy *.*


Tia... Mimo że oglądałam przez ferie sporo filmów, to anime urzekły mnie o wiele bardziej.... :/

Caxi:
Nie mam siły na naukę, na pisanie, czytanie itp., więc oglądam. I tym razem filmów będzie tu najwięcej.
+ Batman: Bad Blood (w tłumaczeniu polskim: Mroczne czasy). Batman zaginął, a wie o tym... calutkie Gotham. Nightwing, kiedyś pomocnik, a teraz niezależny bohater, musi wrócić do domu i udawać swojego mentora. Syn Batmana - Damian (którego wielbię, ale więcej o nim będzie później) wyjeżdża z klasztoru w Tybecie, aby pod postacią Robina pomagać Nightwingowi. Ale oni sami nie poradziliby sobie z nowymi, potężnymi wrogami. Do drużyny (a właściwie mieszanki wybuchowej charakterów) dołącza Kathy Cane pod pseudonimem Batwomen oraz Batwing. To jeden z najlepszych filmów o Batmanie jakie oglądałam. Szczególnie, że Bruce Wayne odgrywa tu małą rolę i wreszcie nie jest idealnym, mrocznym obrońcą. Pokazane są tu pobudki wszystkich bohaterów, każdy z nich ma własną historię, własne demony. Jedyny minus, który widzę w tym filmie to... zbyt duża, wciąż zbyt duża rola Batmana. O wiele milej by było, gdyby znalazł się gdzieś na samiutkim końcu i taką miałam nadzieję, ale niestety... nie wszystkie marzenia się spełniają.
+ Batman: Syn Batmana
Damian Wayne, tytułowy bohater, po śmierci dziadka w zamachu, zostaje wysłany pod opiekę kochanego tatusia, który postanawia zrobić z niego... kolejnego Robina. Ale Damian nie jest typem superbohatera, o nie. Wychowany i wyszkolony na zawodowego mordercę, lata po mieście z kataną i poszukuje zemsty za śmierć dziadka. Nie ma hamulców. (I jak go tu nie kochać?!). Tymczasem Deathstroke próbuje przejąć władzę nad Ligą Zabójców i tym samym - nad światem... Największy plus filmu? Damian! Damian, którego większość fanów DC nie lubi (łagodnie rzecz ujmując), a ja uwielbiam. Jest tak oryginalny i wyróżnia się w tłumie Robinów, ot, choćby strojem i kataną. Jego katana to chyba jest gumowa, bo się zawsze i wszędzie zmieści do torby... Największy minus filmu? Przesłodzone, kompletnie zwalone zakończenie. I jest jeszcze jeden minus, mniejszy. W walce Damian miał przebite przeguby, a potem nie było tego w ogóle widać. Podobnie z innymi mocnymi bliznami.
Damian <3

 + Gwiezdne wojny 7: Przebudzenie mocy (Czyli najdłużej przeze mnie wyczekiwany film...)
Podobał mi się? I to bardzo, ale oglądałam go na początku stycznia, więc nie będę się długo rozpisywała. Moim zdaniem oprócz kradzieży niektórych wątków z poprzednich serii, jest to świetna część oraz świetna kontynuacja. I już odliczam(y) dni do ósemki...

+ Świat to za mało - w grudniu było Spectre, to teraz część z uwielbianym przeze mnie (i nie tylko) Piercem Brossmanem. Film jest jednym z moich ulubionych opowiadających o przygodach Jamesa Bonda. Kropka. Tyle o nim. Warto obejrzeć.
 -Mogłam Ci dać cały świat...
- Świat to za mało.
 + The walking dead - miałam obejrzeć już dawno, dawno temu, lecz jakaś mała cząstka mnie ciągle sprzeciwiała się oglądaniu seriali spoza DC. W końcu się zdecydowałam. Serial zawiera zdecydowanie za dużo krwi (subiektywnie patrząc - ja po prostu nie lubię krwi) i cóż... wciąga. Choć obejrzałam dopiero 3 odcinki i nie mogę mieć tego dobrej, obiektywnej oceny.


6. Książki:

Anelim:
Styczeń:
1. Sillmarillion J. R. R. Tolkiena. Z pewnością. Czytałam go po raz drugi, ale urzekł mnie tak samo, czy nawet bardziej... Aktualnie jest to moja ulubiona książka, więc i tak sądzę, że za mało razy się z nią zetknęłam. Mimo że pisana jest dość specyficznie - Christopher niestety usunął dobrą narrację i przypomina to raczej kronikę - porusza mnie do głębi. Było naprawdę wiele momentów, kiedy czułam się rozdarta jak nigdy i miałam ochotę rzucić tą książką w ścianę. Ale czytałam dalej XD. Ponownie urzekł mnie Beleg i po raz pierwszy pokochałam Maedhrosa
❤. To było niesamowite! Mam wielką nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać fanowskiego Silma - ponoć jest jeszcze lepszy....

2. Aplikacja Lauren Miller. Przede wszystkim pomysł na fabułę jest genialny - to on mnie w końcu przyciągnął. Warto też zwrócić uwagę na nietuzinkowy, przyjemny, ale nie prostacki styl, autorka zwraca uwagę na ciekawe szczegóły, co bardzo mi się podobało. Jedyne, czego mi zabrakło to jakiś wyjątkowy bohater, którego mogłabym bardziej polubić.


Caxi:
Jedynaczka Andrzeja Klawittera. To powieść filozoficzna, powieść o goryczy życia, goryczy tego świata. Czytana po raz drugi, wciąż nie do końca zrozumiana. Jak tylko ludzie nazywają Małego księcia poważną lekturą nie dla dzieci to mam ochotę wcisnąć im tę książkę.

7. Coś specjalnego!

Anelim:
Empik. Kocham empik. Mogę siedzieć tam godzinami i nieszczęśliwy ten, kto zgodzi się tam ze mną iść. Caxi i panna M.(ale je często wspominam w tym poście...) musiały ostatnio wyciągać mnie siłą z tego sklepu, a wszystkie inne plany na nasze popołudnie się nie ziściły...z braku czasu.

Caxi:
Coś specjalnego? Para Damian i Raven to jedyne co przychodzi mi na myśl, a twórcy z DC chyba do niej dążą, co widać w sneak peeku do Justice League vs Titans (mój drugi najbardziej wyczekiwany film tego roku...) Oczywiście mają już więcej haterów od zwolenników, ale trudno się mówi...



PLANY NA MARZEC:

Do przeczytania:

Anelim:

*Coś się kończy, coś się zaczyna - Andrzej Sapkowski
*Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda
*Niezłomny - Laura Hillenbrand

Caxi:
+ Powiedz wilkom, że jestem w domu (nie mogę się przemóc...)
+ Dwie wieże (dokończyć) - J. R. R. Tolkien
+ Powrót króla - J. R. R. Tolkien
+ Herbata z jaśminem - Agnieszka Gil

Do napisania:

Anelim: nie mam planów, bo i tak wszystko zależy od Weny i czasu XD.

Caxi:
U mnie wszystko zależy od siły, ale mam w głowie następne części Bezwiednie oraz inne z tego cyklu.


***

WRESZCIE JEST! JEJ! FANFARY! 🎉🎇🎊




6 komentarzy:

  1. Ciekawy post :D Sporo informacji w nim. Życzymy powodzenia w marcu :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszamy do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak! Napisałyście to w końcu 😁. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy - Caxi nie napisała nic o kosmetykach @_@ . Ech, ja również ubolewam nad tym, że nikt nie przepada za Damianem, choć ja go kocham <3 - ale o tym już mówiłam wcześniej. Widzę, że Caxi wzięła się za produkcję DC. No a para DamxRevi również mi się podoba, i to bardzo. Szkoda, że ma tak małe poparcie ze strony innych. Anelim, mam pytanie: Jak ty to robisz? Obejrzeć tyle anime w tak krótkim czasie. Pamiętam jak ja oglądałam Another i włączałam kolejny odcinek po kolejnym XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee... Lepiej nie mówić😁
      Powiedzmy, że zmarnowałam na to wiele mojego cennego czasu, kiedy byłam w dołku, chora lub miałam ferie. Włączałam animki i nie mogłam się oderwać :*

      Usuń
    2. Julka, nie chcesz wiedzieć ile JA anime obejrzałam od Nowego Roku...

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli nie tylko ja czytałam "Silmarilion" :3 (co prawda tylko raz, ale zamierzam go sobie odświeżyć). Jak chcesz, to wpisz sobie na fanfiki.tolkien.pl "Dziennik pewnego orka" - jest super ^^.
    Chyba przez Anelim w końcu zabiorę się za anime, bo dotąd jedyne, jakie oglądałam to Pokemony i Bakugan (tak, wiem, co sobie o mnie myślicie ) :).
    Małego Księcia czytałam już wiele razy, ale za każdym razem nie przestaje być piękny.
    Jak zwykle życzę dużo weny (oczywiście nie wywieram na Was żadnej presji :P) i pozdrawiam.

    justashiningpieceofmatter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń