czwartek, 15 czerwca 2017

Wiersz #3

Impreza


Wirowałam
Wirowałam jak cyklon pchnięty w ruch skrzydłami motyla
Wirowałam
Skakałam
Unosiłam się. 

I ludzie byli wokół roześmiani jak młode kwiaty 
Tak sztywni z początku
I tak żywi gdy do ich mózgu dotarły cząstki ognia. 

Wirowałam
Rzucałam emocjami, choć one wciąż oblepiały mnie
Jak miód, który nie chce się zmyć i wabi pszczoły. 

Lecz znalazłam niepamięć 
Zdobyłam wolność
Beztroskę
Więc wciąż byłam ta co kiedyś 
I choć umysł mój nigdy nie lśnił tak jasno
Ja wirowałam
Udając
Że i mnie palą cząstki ognia
Przyjęłam je jak gorzkie przyjaciółki 
Popijając słodkimi nieznajomymi. 

Wirowałam. 
I gdy nie miałam już sił szukałam spokoju w słowach. 
Patrzyłam 
Na ludzi
Ich radość
Beztroskę

I wreszcie
Działałam wedle chęci, niewzruszona
I wreszcie
Było mi wszystko jedno. 

Czy trzeba tak cierpieć by znaleźć siebie? 

***

Hej, co prawda wczoraj byłam na najgorszej imprezie w moim życiu (choć bawiłam się tak źle głównie z własnej winy), ale na ogół kocham chodzić na dzikie inby i zapominać, tonąć w muzyce i adrenalinie XD. Ten wiersz powstał po jednej z takich mocnych imprez i wyjątkowo jest biały oraz nieco pogmatwany (wpływ poezji Sylvii Plath). 

~Anelim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz