Witajcie, tu Anelim i wreszcie mam dla Was konkretny post - recenzję! Cieszycie się? No, mam nadzieję... Zapraszam ;)
*
"Nie wolno się mścić. Co byś zrobiła, gdyby kopnął cię koń? Oddałabyś mu?"
Autor: Katarzyna Bonda
Gatunek: kryminał, psychologiczne
Wydawnictwo: Muza SA
Cykl: "Hubert Meyer: Psycholog śledczy."
Opis: Huber Meyer, psycholog i detektyw, popełnił istotny błąd podczas sporządzania jednego z profilów. To kładzie się cieniem na jego dobrej sławie oraz karierze i sprawia, że zrezygnowany profiler zwalnia się, by udać do małego domku na wsi, odziedziczonego po rodzicach. Chce odciąć się od swojej pracy i przeszłości, ale niestety, średnio mu to wychodzi. Wtedy zjawiają się raptem jego dawni znajomi, by powiadomić o niepokojącym wydarzeniu w Białymstoku, a także złożyć pewną propozycję...
W pozornie spokojnym mieście ginie Zosia; dziewczynka z dobrego domu, o świetnych stopniach, uczęszczająca do dobrej szkoły muzycznej. Czy ma to jakiś związek ze sprawą zabitego kilka lat temu Amadeusza Jekela? Kim jest tajemnicza florystka?
Cykl: "Hubert Meyer: Psycholog śledczy."
Opis: Huber Meyer, psycholog i detektyw, popełnił istotny błąd podczas sporządzania jednego z profilów. To kładzie się cieniem na jego dobrej sławie oraz karierze i sprawia, że zrezygnowany profiler zwalnia się, by udać do małego domku na wsi, odziedziczonego po rodzicach. Chce odciąć się od swojej pracy i przeszłości, ale niestety, średnio mu to wychodzi. Wtedy zjawiają się raptem jego dawni znajomi, by powiadomić o niepokojącym wydarzeniu w Białymstoku, a także złożyć pewną propozycję...
W pozornie spokojnym mieście ginie Zosia; dziewczynka z dobrego domu, o świetnych stopniach, uczęszczająca do dobrej szkoły muzycznej. Czy ma to jakiś związek ze sprawą zabitego kilka lat temu Amadeusza Jekela? Kim jest tajemnicza florystka?
"Chciała tylko do niego dołączyć. Choćby za cenę piekła. Wiedziała, że je pokona, byle dostać się do dziecka. Każda chwila bez syna była dla niej cierpieniem."
Styl: Powinnam chyba przeprogramować kolejność tych punktów, ale na razie niech będzie... Styl jest zarąbisty. Idealny jak dla mnie. Nie ma w nim miejsca na zbytnią wyniosłość, przeciąganie czy nudę. Nie jest też banalny, za prosty ani zwyczajnie głupie. Opisy świetnie oddają charakter osób, miejsc, czy przedmiotów, autorka zastosowała odpowiednią (nie za małą, nie za dużą) dbałość o szczegóły, mistrzowsko zbudowała napięcie i nastrój, wplotła tajemnicę... Wszystko dzieje się pozornie powoli, ale według opracowanego planu; nieuchronnie, zrozumiale przyczynowo-skutkowo. Naprawdę, sama podczas czytania tej książki pisałam wyjątkowo dobrze, tak na mnie działała. Jest napisana stylem, który najbardziej mi odpowiada.
Moje wrażenia: Cóż, to nie do końca tak, że Florystka zwaliła mnie z nóg, czy rozwaliła mi serce. Zrobiła coś nieco innego.
Jak Wam pisałam, ostatnio miałam dość ciężki okres. Czułam się zmęczona, wypalona, miałam dosyć dosłownie wszystkiego i nawet czytanie było dla mnie wysiłkiem. Zmuszałam się, żeby zachować choć odrobinę...sama nie wiem czego. No i to w pewien sposób pękło przy Florystce. Ta książka, pierwsza od miesięcy, wciągnęła mnie, sprawiła, że znów faktycznie chciało mi się czytać. Ją.
No i jest idealna pod względem budowy. Jak pisałam, styl to mistrzostwo, tak samo jak fabuła i zagadka. Dopiero zaczynam z kryminałami, ale myślę, że Bonda naprawdę zna się na swoim fachu. Niby domyśliłam się kto jest sprawcą już po pierwszym napomknieniu o nim, ale ja tak po prostu mam - większość podobnych historii jest dla mnie dość szybko w miarę przejrzysta. Poza tym potem miałam momentami pewne wątpliwości, osoba ta znalazła się w kręgu podejrzanych wraz z jeszcze dwoma (które miały też spory związek ze sprawą), przez chwilę myślałam też, że jednak była tylko w to zamieszana. No i pozostało wiele szczegółów, czy wątków pobocznych, które mnie zaskakiwały.
Niesamowita była też wpleciona w powieść psychologia. Ogółem ostatnio bardzo polubiłam ten temat, a po przeczytaniu Florystki zawód profilera wydał mi się tak genialny, że rozważam zostanie kimś takim XD.
Godne zauważenia jest też to, że autorka świetnie przygotowała się do pisania powieści. Widać to, bo każdą z opisywanych lub dotykanych spraw (florystyka, muzyka, wygląd miasta etc.) przedstawiła bardzo fachowo i realistycznie. W podziękowaniach (tak, ja je czytam XD) są zresztą wspomniane osoby, z którymi rozmawiała i których rad zasięgała. I to jest dobre - nikt nie wymaga od pisarza, by znał się świetnie na wszystkim o czym pisze, chodzi tylko o to, by starał się na różne sposoby oddać to jak najlepiej.
Moje wrażenia: Cóż, to nie do końca tak, że Florystka zwaliła mnie z nóg, czy rozwaliła mi serce. Zrobiła coś nieco innego.
Jak Wam pisałam, ostatnio miałam dość ciężki okres. Czułam się zmęczona, wypalona, miałam dosyć dosłownie wszystkiego i nawet czytanie było dla mnie wysiłkiem. Zmuszałam się, żeby zachować choć odrobinę...sama nie wiem czego. No i to w pewien sposób pękło przy Florystce. Ta książka, pierwsza od miesięcy, wciągnęła mnie, sprawiła, że znów faktycznie chciało mi się czytać. Ją.
No i jest idealna pod względem budowy. Jak pisałam, styl to mistrzostwo, tak samo jak fabuła i zagadka. Dopiero zaczynam z kryminałami, ale myślę, że Bonda naprawdę zna się na swoim fachu. Niby domyśliłam się kto jest sprawcą już po pierwszym napomknieniu o nim, ale ja tak po prostu mam - większość podobnych historii jest dla mnie dość szybko w miarę przejrzysta. Poza tym potem miałam momentami pewne wątpliwości, osoba ta znalazła się w kręgu podejrzanych wraz z jeszcze dwoma (które miały też spory związek ze sprawą), przez chwilę myślałam też, że jednak była tylko w to zamieszana. No i pozostało wiele szczegółów, czy wątków pobocznych, które mnie zaskakiwały.
Niesamowita była też wpleciona w powieść psychologia. Ogółem ostatnio bardzo polubiłam ten temat, a po przeczytaniu Florystki zawód profilera wydał mi się tak genialny, że rozważam zostanie kimś takim XD.
Godne zauważenia jest też to, że autorka świetnie przygotowała się do pisania powieści. Widać to, bo każdą z opisywanych lub dotykanych spraw (florystyka, muzyka, wygląd miasta etc.) przedstawiła bardzo fachowo i realistycznie. W podziękowaniach (tak, ja je czytam XD) są zresztą wspomniane osoby, z którymi rozmawiała i których rad zasięgała. I to jest dobre - nikt nie wymaga od pisarza, by znał się świetnie na wszystkim o czym pisze, chodzi tylko o to, by starał się na różne sposoby oddać to jak najlepiej.
"Tak wiele mi się zdawało. Wydawało mi się, że wiem, a tylko mi się wydawało. Uważaj na to, co ci się wydaje, szczylu."
Bohaterowie:
Hubert Meyer - jest okej. Tak, tyle mogę powiedzieć. Nie przywiązałam się do niego specjalnie (jak do większości głównych bohaterów w książkach), wydawał mi się też odrobinę mdły. Nie wiem dlaczego - jego charakter zbudowano prawidłowo, miał wady i zalety, rysy i przymioty, a jego reakcje czy kwestie były adekwatne do osobowości. Może właśnie dlatego nie przypadł mi do gustu? Był zbyt idealny? Nie, to złe słowo, raczej... Nie. Ja po prostu nie przywiązuję się do pierwszoplanowych postaci.
Lena Pawłowska - to samo, co wyżej. Podziwiam ją za jej determinację i nieustępliwość, za pokazanie, że kobieta może dorównać mężczyźnie (właśnie, we Florystce świetnie ukazano, że mimo równouprawnienia w niektórych instytucjach obecność płci pięknej nadal jest przyjmowana dość niechętnie). Uważam też, że Lena ma świetną historię i charakter. Naprawdę ją cenię. Ale nie zapałałam do niej jakimś wielkim uczuciem. Naprawdę nie wiem czemu.
Polubiłam za to Olę Jekiel. Była taka...rąbnięta, ale inteligentna i subtelna zarazem. Zadziwiała i oszałamiała wszystkich. Bezcenne. Tak samo przypadła mi do gustu maestra Eliza ( lubię zresztą bardzo to imię *.*) - silna, wyrachowana i kobieca zarazem. Jej zamiłowanie do harfy oddano wprost pięknie. Polubiłam też Domańskiego za jego teksty i humor oraz babkę od wilków (nie pamiętam imienia XD).
Mimo to nie znalazłam jakiegoś wybitnie cudownego bohatera i tego mi chyba zabrakło.
Jednym słowem: Jest to praktycznie moje pierwsze zderzenie z Bondą (wcześniej czytałam tylko pisarski poradnik - zarąbisty, gorąco polecam). Kupiłam Florystkę w wersji kieszonkowej, bo na prezentowym bonie została mi kasa niestarczająca na normalną książkę, bez sensu zaś było ją tak zostawić. No i miałam ochotę na kryminał. Przez przypadek wzięłam trzecią część serii zamiast pierwszej (którą zresztą wczoraj wypożyczyłam ^^), ale w sumie nie było to jakimś dużym problemem, bo sprawy prawie nie są ze sobą powiązane. A powieść naprawdę bardzo mi się spodobała i mogę polecić ją każdemu, a swoją przygodę z Bondą i kryminałami będę, naturalnie, chętnie kontynuować.
Moja ocena: 8/10
***
~Anelim
Hubert Meyer - jest okej. Tak, tyle mogę powiedzieć. Nie przywiązałam się do niego specjalnie (jak do większości głównych bohaterów w książkach), wydawał mi się też odrobinę mdły. Nie wiem dlaczego - jego charakter zbudowano prawidłowo, miał wady i zalety, rysy i przymioty, a jego reakcje czy kwestie były adekwatne do osobowości. Może właśnie dlatego nie przypadł mi do gustu? Był zbyt idealny? Nie, to złe słowo, raczej... Nie. Ja po prostu nie przywiązuję się do pierwszoplanowych postaci.
Lena Pawłowska - to samo, co wyżej. Podziwiam ją za jej determinację i nieustępliwość, za pokazanie, że kobieta może dorównać mężczyźnie (właśnie, we Florystce świetnie ukazano, że mimo równouprawnienia w niektórych instytucjach obecność płci pięknej nadal jest przyjmowana dość niechętnie). Uważam też, że Lena ma świetną historię i charakter. Naprawdę ją cenię. Ale nie zapałałam do niej jakimś wielkim uczuciem. Naprawdę nie wiem czemu.
Polubiłam za to Olę Jekiel. Była taka...rąbnięta, ale inteligentna i subtelna zarazem. Zadziwiała i oszałamiała wszystkich. Bezcenne. Tak samo przypadła mi do gustu maestra Eliza ( lubię zresztą bardzo to imię *.*) - silna, wyrachowana i kobieca zarazem. Jej zamiłowanie do harfy oddano wprost pięknie. Polubiłam też Domańskiego za jego teksty i humor oraz babkę od wilków (nie pamiętam imienia XD).
Mimo to nie znalazłam jakiegoś wybitnie cudownego bohatera i tego mi chyba zabrakło.
"Amarylis nie może umrzeć, jedynie zasypia w cebuli. Dlatego dusze zmarłych mogą się w nim odrodzić."
Jednym słowem: Jest to praktycznie moje pierwsze zderzenie z Bondą (wcześniej czytałam tylko pisarski poradnik - zarąbisty, gorąco polecam). Kupiłam Florystkę w wersji kieszonkowej, bo na prezentowym bonie została mi kasa niestarczająca na normalną książkę, bez sensu zaś było ją tak zostawić. No i miałam ochotę na kryminał. Przez przypadek wzięłam trzecią część serii zamiast pierwszej (którą zresztą wczoraj wypożyczyłam ^^), ale w sumie nie było to jakimś dużym problemem, bo sprawy prawie nie są ze sobą powiązane. A powieść naprawdę bardzo mi się spodobała i mogę polecić ją każdemu, a swoją przygodę z Bondą i kryminałami będę, naturalnie, chętnie kontynuować.
Moja ocena: 8/10
***
~Anelim
O, w końcu recenzja ( nie to żeby inne posty były złe, ale ja chcę coś konkretnego ). Tak się zastanawiam, czy sama tego nie wypożyczę, bo uwielbiam takie historię :3. No i cieszę się, że odzyskałaś siły na czytanie i inne takie ^^ ( jak to zabrzmiało )...
OdpowiedzUsuńNominowałam Was do challengu! Mam nadzieję, że się spodobają Wam wybrane przeze mnie książki! http://olabylexi.blogspot.com/2016/04/read-more-books-challenge.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chociaż cenię twórczość autorki, to nie jestem do niej przekonana. Widzę dobre, ale i złe strony i nie zawsze potrafię się zgrać z jej książkami ;)
OdpowiedzUsuń