"Spojrzenie elfa"
Tia, dziś wreszcie przychodzę z dawniej już wspominaną recenzją tej cudownej książeczki. Co w niej takiego cudownego? Przekonajcie się sami...Autor: Katrin Lankers
Gatunek: fantasy, romans
Wydawnictwo: DREAMS
Opis: Mageli wiedzie sobie całkiem normalne życie w ustronnym miasteczku w Niemczech. Szkoła, las i dom, kochany, lecz wiecznie nieobecny ojciec, surowa matka i najdroższa przyjaciółka oraz miłość do muzyki i książek - to tak naprawdę charakteryzuje jej świat. Tylko że, odkąd pamięta, Mageli czuje, że w ogóle tu nie pasuje. Uczucie to pogłębia się, gdy dziewczyna w niesamowitych okolicznościach poznaje Erina - tajemniczego chłopaka, który twierdzi, że jest elfem. Zaraz za tym spotkaniem rusza cała lawina dziwnych wydarzeń. Czy Mageli może zaufać Erinowi i oddać się łączącemu ich uczuciu? A co jeśli zgodnie z zdaniem jej przyjaciółki to wszystko tylko się dziewczynie śni?
Może wyjątkowo zacznę od takiego mojego "na początek wiedźcie, że...". Książka ta przykuła moją uwagę kiedy tylko ją zobaczyłam, mimo że nic a nic o niej nie słyszałam. Jak widać ma cudowną okładkę (choć ja bardzo rzadko decyduję się na powieść ze względu na okładkę), poza tym jest o moich ukochanych istotach - elfach. Trafiłam na nią....zaraz, zaraz! Tu macie przecież całą notkę o tej mojej "przygodzie" ---> http://czytamwiecjestemcaxianelim.blogspot.com/2015/09/uwaga-uwaga-jest-to-pi-historia-z-zycia.html?m=1#comments . Jakby się wam chciało czytać historię o mnie i tej książce... Ach, pewnie tej chwili niektórzy uciekają stąd mając dosyć moich nieprzemyślanych, głupich wywodów, więc zostawiam je i przechodzę do recenzji ;)
Książkę tą czytało mi się bardzo dziwnie...pod wieloma względami. Z jednej strony wydaje się podobna do innych romansów fantasy, a z drugiej jest tak inna. Jednocześnie wciągała mnie i interesowała, a mimo to mogłam się od niej oderwać i wbrew chorobie i nudzie czytałam ją aż trzy dni. Dlaczego? Chyba jednak opiszę to wedle utartego schematu.
Styl: No właśnie. Jest dziwny. Prosty, ale nie banalny. Niezbyt wygórowany, nie ma tu mowy o jakiejś oryginalności czy wysokim poziomie. Zawiera zarówno wartką akcję, jak i opisy; miejsc i uczuć bohaterów. Niektóre wątki są strasznie przewidywalne, ale niektóre pozostawiają pytania i ciekawość. Co więc sprawia, że jest dla mnie dziwny? Przypomina mi styl, w którym ja piszę. Serio. Czytając tę książkę dostrzegałam błędy, które sama popełniam, to było...nowe i nietypowe. Tak.
Bohaterowie:
Mageli - i tu leży kolejna niesamowitość tej powieści. Glówna bohaterka przez długi czas i w wielu aspektach przypominała...mnie. Naprawdę! Długie włosy (trochę jaśniejsze), wielkie, niebieskie oczy, zwinna i szybka, uwielbia książki, nawet idąc stara się nie wchodzić na krawędzie między płytami chodnika! (na marginesie: też tak robicie? Piszcie w kom!). No, ja to wszystko konsultowałam z Caxi i ta stwierdziła, że to może mój sobowtór! Jeśli tak, muszę nad sobą popracować, bo bywam okropnie irytująca XD.
Erin - gdybym się w nim nie zakochała i gdyby nie był niesamowicie przystojny i urzekający to uznałabym go za mdłą postać. Gdyby. Swoją drogą ciekawie by było gdyby (SPOILER!!!) Mageli by go rzuciła i wybrała, dajmy na to, Ondulasa XD :-P. Wtedy ta książka byłaby z pewnością bardzo oryginalna, a Erina bym sobie wzięła ja ;). Choć...nie, Ondulas lepszy. Agh! I kogo wybrać?
Rosanna - tę dziewczynę to kocham. Jest chyba jedyną normalną i wyluzowaną osobą (może oprócz Josha) w tej książce. Zawsze mam ochotę ją uściskać i wkurzam się, kiedy główna bohaterka ją olewa >.< Teraz zgadujcie czyim ona sobowtórem jest. No? Wiecie? Kurde, to taka ruda Caxi!!!
Z pozostałych bohaterów bardzo lubię (co powinniście zauważyć) Ondulasa (takiego walecznego elfa) i Josha (z nim bym chętnie wypiła kakałko *.*)
Ogólne wrażenia: Książka zachwyciła mnie i spełniła moje oczekiwania, choć, jak pisałam, była dość dziwna. Autorka starała się oprzeć powieść na islandzkich legendach i poniekąd jej się to udało. Co prawda uważam, że zarysowała to wszystko nieco płytko, ale ta historia i tak dodała książce baśniowego uroku. No właśnie. "Spojrzenie elfa" to nie jest realistyczna powieść, nie ma w niej odniesień do czegoś rzeczywistego, ani przesłania. A jednak urzeka. Czytając ją po raz pierwszy od dawna pozwoliłam porwać się wyśnionego, baśniowego świata i byłam z tego zadowolona.
To co mogę książce zarzucić to zdecydowanie koniec. Nie zadowala mnie niemal wcale. Urywa się niemal w pół-zdaniu i pozostawia niedosyt. Uważam, że autorka powinna to rozwinąć. Główna bohaterka, którą przez większą część powieści lubiłam (co jest dość dziwne) na koniec całkowicie mnie zawiodła. Ja rozumiem, że autorka chciała pozostawić czytelnikowi domysły co do dalszych wydarzeń, ale to jest lekka przesada. Niektóre naprawdę interesujące wątki nie zostały rozwinięte, na czym ucierpiała książka. Np.: historia głównego złego bohatera - "Mistrza" jest świetnie zakreowana i z początku mile mnie zaskoczyła, bo spodziewałam sie zwyczajnej, mrocznej postaci, która jest zła, bo taka sie urodziła i wszystko co z nią związane to najwyższe zło, bo...bo tak. Tu tak nie jest. Nasz "Mistrz" ma przeszłość i pobudki, a to jest świetne. Tymbardziej boli mnie, że napisano o nim tak mało
Jednym słowem: "Spojrzenie elfa" to powieść, która spełniła moje oczekiwania i przeniosła mnie w niesamowity świat, czego nigdy nie zapomnę, jednakże końcówka jest okrutnie splamiona. Możnaby ewentualnie zrobić jakąś kontynuację, ale chyba się na to nie zapowiada. Mimo wszystko jednak polecam wam gorąco tę książkę i mówię: 'idźcie do biblioteki, albo do księgarni, albo do jakiegokolwiek miejsca z którego bierzecie książki i poproście właśnie o tę'. Dziękuję za uwagę.
Moja ocena: 9/10 (tak. to jest bardzo wysoko)
*
Nie wkurzajcie się na Caxi, że nie wstawiła posta. Poniekąd ją rozumiem. Ja też bym nie była teraz w stanie napisać opowiadania, na szczęście ostatnio wstawiałam ich aż za dużo....
~Anelim
Joł, dziewczyno! Ta książka musiała ci naprawdę przypaść do gustu skoro tak wysoko ją oceniłaś. Lubię jak osoby dla mnie ważne znajdują coś fajnego i cieszą się z tego. :) Oby tak dalej dziewczyno!
OdpowiedzUsuńPS Biedna Caxi - za te uściski. Jakby co- ta pierwsza część nie jest sarkazmem. Ta druga już tak. XD
Tak, przypadła mi do gustu, choć wydaje mi się, że są to wrażenia osobiste i choćby tobie wyda się przesłodzone :-D
Usuń